Pokój jest raczej mały, wąski i wychodzi na ślepą ścianę ogromnego wieżowca stojącego naprzeciwko. Jest późne popołudnie. Pokój jest zwrócony ku północy- nigdy w nim nie gości bezpośredni blask słońca.
Przy oknie stoi biurko. Przy biurku siedzi chłopiec. Ma może ze 12 lat. Jest szczupły, wręcz chudy, płowowłosy. Jak mu się dobrze przyjrzeć to widać, jeszcze, z lekka odstające uszy [prawe bardziej nie wiedzieć czemu] i zielone oczy. Chłopak jakich tysiące w Mieście.
Siedzi z twarzą zwróconą do okna i czyta: “Pterodaktyle Archipelagu Sobótkowego”. A może “Wstęp do Mechaniki Nieba”? Kto go tam wie?
Siedzi i czyta a w głowie ma ubarwienie Pterodaktyla smukłego [charakterystyczne purpurowe pióra na głowie samców]. Za nim stoi łóżko i regał z książkami po lewej stronie. Po prawej stoją akwaria i terraria już oświetlone o tej godzinie zmierzchu. Takie małe skrawki tropikalnych jezior, stepowych równin. Wszystko oświetlone ciepłym światłem miniaturowych słońc. Filtry wody pracują z cichym brzęczeniem.
A chłopiec czyta.
Jego rodzice w pokoju obok oglądają jakiś film.
Mieszkanie jest jednym z wielu w bloku z betonu i szkła, jednego z tysięcy wybudowanych po Wielkiej Wojnie na zachodzie Miasta.
Robi się nieco ciemniej nawet jak na tę porę dnia. Chłopiec wstaje i podchodzi do okna. Patrzy z wysokości 3 piętra na plac zabaw, skwer, trawniki między jego blokiem a megalitem wieżowca naprzeciw.
Promienie zachodzącego słońca wyostrzają obraz. Dzieci bawiące się w piaskownicy. Mamy i tatusiowie siedzący na ławkach. Nagłe zrywa się porywisty wiatr. Wyrzuca w powietrze pył i każe kołysać się huśtawkom, giąć się drzewom i krzewom. Zrywa czapki z głów.
Chłopiec patrzy i myśli.
Skąd właściwie wiem, że wieje wiatr? Stoję tu w swoim pokoju, jest cicho, spokojnie. Tylko za oknem ruszają się, w jakiś niewytłumaczalny sposób, gałęzie, korony drzew. A jeśli nie ma wiatru? A może to coś niewidzialnego porusza gałęziami, każe im tańczyć, ruszać się? Może to konie? Tak, zdecydowanie to muszą być konie- kłusujące, chwilami galopujące. To one swymi kopytami wzbijają kurz! Konie Boga Riva!
Chłopiec zawiesił wzrok w przestrzeni a widok za oknem układał się w nową całość.
A jeśli drzewa nie dlatego się ruszają? Może to ich taka natura, że właśnie teraz, właśnie w tym momencie o zachodzie słońca ruszają się w rytm swoich wewnętrznych pragnień?
Chłopiec patrzył i na chwilę dość długą byś świadomie doznać, poczuć, zrozumieć- zobaczył Świat Bez Wiatru.
To był pierwszy Świat jaki odwiedził.
Ty też możesz udać się w podróż do Nowych Światów.