Kiedyś wszystko było proste. Facet to ten, który nigdy nie płacze, sam naprawia cieknący kran, a jego emocje kończą się na „jestem głodny” albo „zmęczony po robocie”. A potem przyszło nowe. I nagle stare schematy przestały pasować.
Serialowy hit „Samce Alfa” pokazują to w krzywym zwierciadle – czterech facetów, każdy na swój sposób zdezorientowany, bo świat, w którym „bycie mężczyzną” oznaczało konkretne rzeczy, już nie istnieje. Jeden z bohaterów próbuje odnaleźć się w epoce terapii i emocjonalnej szczerości, drugi nie umie pogodzić się z faktem, że szefową może być kobieta, a trzeci myśli, że feminizm odbiera mu prawo do bycia sobą. Brzmi, jak typowy męski kryzys? A może to po prostu ewolucja, której nie da się już zatrzymać?
Może to moment, w którym mężczyźni uczą się, że bycie silnym nie wyklucza bycia wrażliwym, że można rozmawiać o emocjach, zamiast je tłumić ciszą lub zagłuszać mocniejszymi doznaniami. Może to czas, w którym męskość nie umiera, tylko zrzuca niewygodne buty z poprzedniej epoki.
Niektórzy twierdzą, że patriarchat się powoli się kończy. Ale czy to źle? Może właśnie dzięki temu, że odchodzi w zapomnienie, faceci w końcu mogą być sobą – bez sztywnych ramek i bez konieczności udowadniania, że są „prawdziwymi mężczyznami”. I choć dla niektórych to rewolucja, to dla innych – ulga. Bo może pierwszy raz w historii męskość może być czymś więcej niż listą zasad, których nikt nie umiał spełnić.
A Wy, Panowie – czujecie kryzys? Czy może wręcz przeciwnie – wreszcie czujecie się wolni?