“Kurier” a właściwie “Kurier Miasta”- czytali go Twoi dziadkowie i czytają Twoje dzieci. Będą czytać Twoje wnuki. Kiedyś jako ogłoszenie na tablicy miejskiej, potem jako gazeta a teraz znajduje się w Sieci. Być może znasz nazwiska niektórych autorów artykułów- gwiazd mediów. A co wiesz o szeregowych pracownikach Kuriera?
Anatol był jednym z nich. Obecnie w wieku “przejściowym”. Już nie: młody, nie: dobrze się zapowiadający ale przecież i nie stary, choć mający już pewne doświadczenie. I jak wielu w tym wieku połowy życia- sfrustrowany.
Miał rodzinę- czas przeszły jest tu bardzo stosowny- bo żona z dziećmi od niego odeszła już kilka lat temu. Miał pracę. Był nawet szefem działu. Ale cały dział to był on sam. “Sam był sobie sterem, żeglarzem, okrętem a nawet śrubą i śrubokrętem”- mówił o sobie na spotkaniach z kolegami po kilku drinkach. To co robił w Kurierze, choć ważne na swój sposób, raczej było powodem do żartów i lekkiej kpiny…
Anatol prowadził dział towarzyski. Portal nazywał się “Przyjaciele”.
Tu można było nawiązać korespondencję z innymi osobami by poflirtować, umówić się na randkę, zaprzyjaźnić się. Właśnie na jego portalu można było znaleźć kogoś na wiele lat do dalszego wspólnego życia.
Mimo to, a może właśnie dlatego Alojzy czuł się sfrustrowany i niedoceniany. Nawet pochwały zwierzchników i sukcesy pod postacią utrzymywania się Przyjaciół wysoko w rankingu podobnych portali nie dawały mu satysfakcji.
Wśród zadań Anatola było weryfikowanie profilów uczestników Przyjaciół. Pilnował by nie pojawiały się zbyt dosadne ogłoszenia prostytutek. Sprawdzał czy zdjęcia zamieszczane spełniały określone standardy i czytał same ogłoszenia. A to go nieustannie, a może nawet coraz bardziej, wkurzało.
Miał kompletnie dość tych, jego zdaniem, napuszonych, żałosnych frazesów w rodzaju: szukam poważnego związku, odpowiedzialnego partnera czy partnerki, szukam przygody, lubię filmy romantyczne i rosół z kury zielononóżki!
Aż nazbyt dobrze wiedział co będzie potem. Zapewnienia, poważne deklaracje, bicie piany. Czasami z tego wyłaniało się wzajemne zauroczenie, spotkania i dokładne powtarzanie, dokładnie tych samych błędów i traum.
W chwilach mniejszej irytacji, gdy ogłaszający pisał coś ciekawszego, bardziej od siebie, autentycznego- czuł współczucie.
Wtedy widział ich ból, masę wstydu, lęk i samotność. To się kryło za wyważonymi zdaniami i poważnymi minami na zdjęciach.
Im więcej lęku tym więcej w nich było powagi, ostrożności czy dystansu.
Psia nóżka z ogonkiem- powiedział do siebie- czemuż nie rzucą się na poszukiwanie prawdziwej miłości? Takiej szczerej, autentycznej, bez tych swoich fobii i uprzedzeń?
Aż pewnego dnia wpadł na pomysł by samemu zostać jednym z Przyjaciół i zobaczyć jak to jest.
Profil Anatola był realny: wiek, wzrost itd. Podał nawet takie szczegóły, jak to, że jest dość mocno owłosiony na całym ciele i że jego hobby to zbieranie różnych rodzajów drutu kolczastego. To był on- prawdziwy.
Tak jak przypuszczał, już w ciągu pierwszego tygodnia nawiązał pewne kontakty. Zaczął korespondować z kobietami, które mu się spodobały. Nic go tu nie zaskoczyło: rytuały zapewnień o poważnych zamiarach, opisy co się lubi a co nie. Bardzo ważnym było, by szczególnie od strony zawodowej, zaprezentować się jako ktoś odpowiedzialny, dobrze zarabiający, z pewnymi sukcesami na koncie. Z dobrze wypełnionym kontem też… Tu pojawiała się bariera po ich- kobiet i po jego, Alojzego, stronie. Gdy dochodziło do momentu by spotkać się w rzeczywistości wymiękali. Wraz z wymianą korespondencji Anatolowi odchodziła ochota na spotkanie. Zdecydowanie nie chciał być tak odpowiedzialny, tak wyrozumiały i tak opiekuńczy jak tego od niego oczekiwano.
Mimo to, jego randkowanie szło całkiem nieźle. Poznawał nowe kobiety: młodsze i starsze, brunetki i blondynki, z dziećmi bądź bez nich. Początkowo go to bawiło, nawet wprawiało w całkiem spore zadowolenie, szczególnie gdy w końcu szli do łóżka a seks był dobry. Z czasem czuł, że coś jest “nie tak”.
Oczywiście wiedział co! Miał wrażenie, że kobietom, które poznał, chodzi tylko o bezpieczeństwo, stabilizację- cokolwiek by to znaczyło. Nie potrafiły się otworzyć na coś nowego, zwłaszcza nieznanego. W deklaracjach otwarte- w rzeczywistości oportunistki, tradycjonalistki reagujące natychmiast negatywnie na cokolwiek co przekraczało ich wąskie horyzonty.
I często były po prostu nudne- zwłaszcza w łóżku!
A potem poznał Sarę. To oczywiste, że była inna niż tamte! Była inteligentna, wykształcona i w swej aparycji atrakcyjna. Przed oczami miał jej obraz: wysoka, z długimi włosami, nieco zagadkowym wyrazem twarzy, o bardzo kształtnej figurze z pięknie zarysowanymi biodrami. Ale co najbardziej go w niej pociągało- było w niej coś żywego i zwierzęcego zarazem. Fascynowała go, pociągała. A i on, Anatol z Anatolów Anatol, zdawał się nie być jej obojętnym.
Nigdy się z nią nie nudził. Zawsze mieli o czym z sobą rozmawiać. O tym co widzieli, czego doświadczyli- czy teraz czy w przeszłości. Ale nigdy nie mówili o sobie. Sara nie dręczyła go pytaniami o jego pracę, znajomych, czy o to którą szkołę w Mieście ukończył ale też nic praktycznie nie mówiła o sobie.
To się wydarzyło, może, po jakiś dwóch miesiącach ich znajomości. Dotąd nie poszli z sobą do łóżka. To bardzo dziwiło Anatola a jeszcze bardziej, że mu to nie przeszkadzało. I nadal, praktycznie nic o swoim życiu nie widzieli.
Oboje siedzieli na kanapie w jej mieszkaniu na Zarzeczu. Lubili rozmawiając, ot tak od niechcenia, dotykać się.
A dokładniej, to on lubił pod jakimś pretekstem dotknąć jej włosów, ręki czy kolana a ona na to pozwalała i uśmiechała się.
W tym momencie nie było nic już do powiedzenia. Padały kolejne nic nie znaczące zdania. Nowego ciekawego tematu nie było ale coś wisiało w powietrzu.
Anatol czuł, że umysł mu się mąci. Tak bardzo, w tym momencie, jej pragnął! Jego ręka wylądowała na jej kolanie, przesunął się bliżej i czuł ciepło jej ciała, jej zapach. Czy może być coś bardziej fascynującego niż zanurzenie twarzy we włosy pożądanej kobiety?
Może być! Czuł delikatny dotyk jej piersi a jego ręka powędrowała w górę uda. Popatrzył w jej oczy. Twarz miała spokojną jakby z jakiejś odległości obserwowała tę scenę. Pozwalała się dotykać i pieścić wiedząc czego on pragnie i do czego dąży. Spokojna i oczekująca na coś? Choć Anatol bardzo przypominał w tej chwili jelenia na rykowisku, to pomimo tego, coś, jednak, do niego dotarło.
Poczuł, że może posunąć się dalej, że zaraz będzie dziki seks, otworzą się bramy raju, itp. ale też poczuł całym sobą, że od tego momentu, dokładnie od tej chwili wszystko już będzie na poważnie!
Tu już nie będzie miejsca na ściemy, gierki, zasłanianie się pseudofilozoficznymi dyrdymałami. Wobec Sary będzie musiał być absolutnie szczery, autentyczny i otwarty.
Co gorsza wobec siebie też.
Na poważnie.