Gniew – emocja, do której się nie przyznajemy 

Są pewne emocje, do których niechętnie się przyznajemy
lub udajemy, że nas nie dotyczą. Należy do nich gniew.
A jest to, jak wyjaśnia dr Antoni Brański – jedna z pożytecznych emocji. Rozpoznanie jej oraz wykorzystanie w życiu codziennym może przynieść bardzo pozytywne skutki.

Pozytywne funkcje gniewuemocja, która nas chroni

Dlaczego? Bo jest to całkiem fajna emocja do obrony, ochrony,
ale i mobilizacji organizmu. Pozwala nam poradzić sobie z trudną sytuacją, znaleźć wyjście. Przede wszystkim dlatego, że gniew każe nam zadać sobie pytanie: co go poprzedziło, co wywołało reakcję?

I jeśli prawidłowo odpowiemy sobie na to pytanie, rodzi się kolejne: jeśli gniew jest reakcją obronną, to przed czym nas chroni?
Najczęściej przed inną emocją.

Wyobraź sobie, że ktoś Cię źle potraktował…Jak się poczułeś? Niedowartościowany? Poniżony? Osądzony? W konsekwencji smutny z tego powodu?
I tu wkracza gniew, niekoniecznie cały na biało i pozwala poradzić sobie z tym przygnębieniem i zareagować: czekaj, to ja Ci pokażę… co wcale nie musi oznaczać wyzwania na pojedynek, ale np. poszukania odpowiedzi, nowej metody, słowem sposobu na wyjście z impasu.

Gniew chroni nas także w sytuacji zagrożenia, spina mięśnie adrenaliną, wymusza pradawny odruch – uciekaj lub walcz. Mobilizuje do działania wtedy, gdy mamy walczyć a nie pogrążać się w zen. Chroni nas przed naiwnością lub niedoszacowaniem niebezpieczeństwa.
Wreszcie gniew bywa reakcją na sytuację, do której nie jesteśmy przygotowani, a która nas przytłacza i tu także mobilizuje do wykonania ruchu, odrzucenia bierności.
Brzmi dobrze, prawda?

Sposoby na gniewsamoświadomość, humor, medytacja 

Ale co zrobić, aby gniew nas nie zaślepił, nie zmienił się w szkodliwą agresją, która przecież jest obosieczna? Co zrobić, gdy reakcja jest nieadekwatna do przyczyny?
Tu w grę wchodzi pojęcie metabolizowania emocji,
czyli umiejętność świadomego przeżywania i zmiany emocji, swoistego „przechodzenia” jednej emocji w drugą.

Bo nie chodzi o to czy czujemy gniew a o to, co z nim zrobimy?
To wymaga pewnej samoświadomości, rozpoznania i zdania sobie sprawy z tego, co w danym momencie czuję.

Czasem w tym metabolizmie pomaga poczucie humoru, żart, który rozładowuje napięcie. Czasem wizualizacja, wyobrażamy sobie że jesteśmy zwycięzcami, że pokonujemy kogoś czy coś
– i to wystarcza by zapanować nad tsunami gniewu.

Bardzo pomocne są też różne techniki wpływu, np.

  • medytacja,
  • modlitwa,
  • treningi autogenne,
  • mindfulness,
  • techniki oddechowe.

Ale zawsze punktem wyjścia jest samoświadomość: co naprawdę teraz czuję? A to niełatwe zadanie, bo zdajemy się być społeczeństwem aleksytymików czyli osób, które nie umieją rozpoznać i nazwać swoich emocji. Tak bardzo oddaliliśmy się od odczuwania na rzecz źle pojętego racjonalizmu.

I tym bardziej powinniśmy pokochać nasz gniew, bo wyrywa nas ze strefy sztucznego komfortu, zmusza do reakcji, działania a przede wszystkim do rozpoznania, CO tak naprawdę nas zdenerwowało. A wierz mi, wnioski, do jakich dojdziesz, mogą Cię nieźle zaskoczyć:)