W naszych głowach tworzymy obraz idealnych chwil: rodzina zgromadzona przy pięknie zastawionym stole, uśmiechy, śmiech dzieci, ciepło i harmonia – jak w świątecznych reklamach czy filmach, które bombardują nas każdego roku. Wyobrażamy sobie, że tym razem wszystko będzie inaczej: lepiej, spokojniej, „tak jak zawsze chcieliśmy”.
To myślenie życzeniowe daje nam chwilowe poczucie nadziei, ale niesie też pułapkę. Bo kiedy rzeczywistość nie nadąża za naszymi wyobrażeniami, pojawia się frustracja. Czujemy rozczarowanie, bo coś poszło „nie tak” – ktoś się spóźnił, ktoś powiedział nie to, co trzeba, potrawy nie wyszły idealnie, a zamiast spokoju pojawiły się napięcia, które trudno ukryć.
Dlaczego to robimy?
Bo bardzo chcemy, by te dni były wyjątkowe. Wydaje nam się, że jeśli wszystko będzie „jak należy”, poczujemy się szczęśliwsi, bardziej kochani, bardziej… kompletni.
Jak nie dać się własnym wyobrażeniom?
1. Zadaj sobie pytanie: Skąd moje oczekiwania? Czy to, czego pragnę, jest naprawdę moje, czy może zostało „przemycone” z reklam, filmów, presji otoczenia?
2. Zaakceptuj, że będzie „po ludzku”. Czyli nieidealnie. Może ktoś się zdenerwuje, może coś się przypali, może zabraknie tematu do rozmowy – i to jest w porządku. W prawdziwych relacjach jest miejsce na wszystkie emocje.
3. Odpuść kontrolę. Święta nie muszą być perfekcyjne, żeby były udane. Czasem najpiękniejsze chwile przychodzą nieoczekiwanie – podczas rozmowy, gdy nikt nie patrzy na zegarek, czy w ciszy, gdy po prostu jesteście razem.
4. Doceniaj małe rzeczy. Uśmiech, przytulenie, wspólne wspomnienie – to one budują prawdziwą bliskość.
Co się stanie, jeśli odpuścisz myślenie życzeniowe?
Może poczujesz ulgę. Może dostrzeżesz, że prawdziwe Święta to te, w których jesteś obecny tu i teraz – z tym, co jest. Z prawdziwymi ludźmi, z ich historiami, z niedoskonałością, która jest bardziej ludzka niż jakikolwiek ideał.