We Wrocławiu trwa 22. edycja festiwalu Millennium Docs Against Gravit 🎥
Przez chwilę miasto oddycha inaczej – rytmem dokumentów, opowieści, światów, które chwilowo stają się także naszymi.
Są takie momenty, kiedy kino staje się przestrzenią wspólnego przeżywania, nawet jeśli nikt nie wypowiada ani jednego słowa. Siedzimy obok siebie – nieznajomi, czasem zmęczeni po całym dniu, czasem zamyśleni. A potem gaśnie światło i wszystko się zmienia.
Bo czy nie jest czymś poruszającym, że ludzie, których nie znamy, mogą płakać w tej samej scenie co my? Że razem się wzruszamy, śmiejemy, dziwimy – choć nie padło między nami ani jedno słowo? To właśnie tam, w ciemnej sali, buduje się coś cichego, nieoczywistego – wspólnota doświadczenia.
Spotykamy się nie tylko z historią na ekranie, ale i z sobą samym. Sztuka ma tę niezwykłą właściwość – otwiera drzwi, które często trzymamy zamknięte. Film dokumentalny, oparty na prawdzie i życiu, potrafi zburzyć wewnętrzny mur obojętności, zainspirować do refleksji, czasem – do zmiany.
Kiedy oglądamy filmy razem, nie jesteśmy już tylko odbiorcami. Wspólnie stajemy się świadkami. A świadek – to ktoś, kto nie tylko widzi, ale też rozumie. W psychoterapii często wracamy do tego, co nieprzeżyte. Do emocji, które zostały zignorowane, przemilczane. Czasem seans filmowy poruszy coś głęboko ukrytego. Czasem pozwala poczuć coś, co latami było poza zasięgiem.
Dlatego warto iść do kina nie tylko dla filmu, ale też… dla siebie.
Dla tej części nas, która chce się poruszyć, zadać pytania, na które jeszcze nie ma odpowiedzi. I może – tylko może – poczuć, że mimo wszystko nie jesteśmy sami.
Zdjęcie: Sanne Gault